скачать книгу бесплатно
Mijały dni, mijały miesiące, przejeżdżali przez miasta i wsie, aż pewnego dnia wyruszyli na zieloną, wesołą równinę, która z daleka kusiła bujnymi ogrodami. Można było się domyślić, że za ogrodami kryje się miasto bogate w wodę i żyzne. Przejechali jeszcze trochę, wjechali do ogrodów, a między drzewami zobaczyli krenelaże i wieże murów miejskich wznoszące się ku niebu. Ludzie, którzy przybyli z miasta, zaczęli się spotykać. Zapytali ich synowie padyszacha: Co to za miasto?
Odpowiedzieli im:
– To miasto Nigaristan.
Wtedy cała trójka przypomniała sobie przemówienia ojca, zadrżała i zamarła na miejscu… W końcu Afrouz powiedział:
To jest to samo miasto stojące na granicy. Ojciec surowo karał nas, abyśmy nie podróżowali do tych miejsc. Jednak, jak widać, miasto jest warte zobaczenia. Nie wiesz, co powinniśmy zrobić, wejść do miasta, czy nie?
Młodszy brat, Behrouz, odpowiedział mu:
– Jak to nie wiesz, co robić? Musisz wykonać rozkaz ojca i nie patrząc na to miasto, natychmiast zawróć.
Powiedział środkowy brat:
– Skoro już tu jesteśmy, dobrze jest podjechać pod bramę miasta i tam zajrzeć, a potem wyjechać.
Tu znowu przemówił starszy brat:
– Nie sądzę, żeby to było to samo miasto, do którego ojciec nam nie kazał jechać. To miasto powinno leżeć w gruzach, a do tego tak pięknego i kwitnącego, moim zdaniem, każdy może wejść. Wyszliśmy z domu, aby zobaczyć wszystko, co warto zobaczyć, a to miasto jest oczywiście warte obejrzenia. Przypuszczam, że powinniśmy tam pojechać, a jeśli to jest Nigaristan, o którym mówił ojciec, nie pójdziemy do zaczarowanego zamku, nie będziemy nocować w mieście, wjedziemy konno do tej bramy i bez zejścia z koni wyjdziemy z innej bramy.
Przez długi czas tak się kłócili, aż nagle zauważyli, że już podjechali do samej bramy miasta. Gdy zobaczyli bramę i dekoracje nad nimi, ugryzli palce ze zdziwienia. A gdy spojrzeli przez bramę do samego miasta, byli wręcz oszołomieni… Widzą: tak, to jest to samo miasto Nigaristan stojące na granicy, o którym mówił ojciec.
Afrouz, najstarszy brat, powiedział:
– Nasz ojciec nie kazał nam jechać do tego miasta. Ale albo nie wiedział, co to za miasto, albo myślał, że nadal jesteśmy bezradnymi dziećmi i jeśli ktoś nas zaatakuje, zostaniemy pokonani i wzięci do niewoli. Nie wie, że jeśli ktoś spotka się z nami twarzą w Twarz, nie będzie mu smakował. Każdy z nas w łucznictwie, mieczu i walce jest wart dziesięciu bohaterów!
Powiedział i dodał:
– Co się stanie! Jadę do miasta! Środkowy brat powiedział:
– Jadę z Tobą!
A najmłodszy mówi:
– Jadę z wami, bo jedziemy razem. Jeśli przed nami jest droga, musimy jechać razem, a jeśli przed nami jest dół, musimy tam razem spaść!
I tak wszyscy trzej bracia weszli do miasta. Nigdy tego nie widzieli! Pałace i domy, ogrody i klomby uderzały w oczy, nad każdymi drzwiami, na każdym skrzyżowaniu, na każdej ścianie malowano takie obrazy-nie można oderwać oczu! Ale słuchaj, jacy są ludzie! Niektórzy są biali, różowi, silni, ubrani w nowe piękne ubrania, mówią, śmieją się, są wesołe, od wieczora do rana mają wakacje, nie znają żalu. Te wesołe i piękne są częściej spotykane na ulicach, a inni, których jest znacznie więcej niż pierwsi, pracują dla nich, a oni, nieszczęśliwi, głodni, obdarowani, szczupli, mieszkają w zrujnowanych domach na obrzeżach, nikt nie zwraca na nich uwagi.
Bracia bardzo lubili miasto i postanowili spędzić w nim kilka dni. Dwa lub trzy dni tam przebywały i zupełnie inne stały się-na pewno zachmielone. Nie dbali o nic, bawili się i chcieli tylko śpiewać i tańczyć.
Pewnego dnia, będąc w wesołym nastroju, starszy brat Afrouz powiedział dwóm młodszym:
– Ciągle myślę o tym, dlaczego ojciec nie chciał, żebyśmy pojechali do tego miasta. Czy był zazdrosny o nasze przyjemności?
Środkowy brat odpowiedział:
– Może to miasto zostało wcześniej zniszczone i ojciec od tamtego czasu o tym wie, a o dniu dzisiejszym nic nie wie?
Młodszy brat powiedział:
– Może wie o czymś złym w tym mieście, czego jeszcze nie spotkaliśmy?
Nie zawracam sobie głowy przekazywaniem ich rozmowy, ale rozmawiali przez długi czas. W końcu całkowicie zakorzenili się w mieście.
Pewnego dnia Afrouz mówi:
– Bracia! Miejsce tutaj nie jest złe i prawdopodobnie zaczarowany zamek jest taki sam, a ojciec po prostu na próżno karał nas, abyśmy tam nie chodzili. Musimy też zajrzeć do niego, a jeśli nie pójdziesz ze mną, pójdę sam i wkrótce wrócę.
Shahruz odpowiedział:
– Nie wejdę do zamku, ale pojadę z tobą do jego stóp. Behrouz odpowiedział:
– Jeśli oboje pójdziecie, ja też będę z wami.
Bracia stanęli tutaj, wsiedli na konie i ruszyli w poszukiwaniu zaczarowanego zamku. Ale od kogo nie pytali, jak do niego dojechać, wszyscy pokazywali próg, a potem dawali tę samą radę: «lepiej tam nie jechać, mówią, że to złe miejsce; z młodych ludzi, którzy tam chodzili, nikt nie wracał tak, jak wychodził». I każdy mieszkaniec miasta Nigaristan, który ich spotkał, zgłosił coś nowego o zaczarowanym zamku. Jeden mówił:
– Zimą zamiast śniegu i deszczu spadają z nieba kamienie i błyskawice, a latem płomienie biją z drzwi i okien.
Inny mówił:
– Padishah DIVA (Diva, Devy-Slav. «dziwić się» – nadprzyrodzone istoty podobne do ludzi, obecne w mitologiach tureckich, irańskich, słowiańskich, gruzińskich, ormiańskich, w zoroastryzmie – złe duchy) uwięził córkę szacha Peri (Peri – pers. w mitologii Perskiej stworzenia w postaci pięknych dziewcząt, swoisty odpowiednik europejskich wróżek) i chce ją przekonać, by została jego żoną. Ale padishah boi się, że jeśli jakiś bohater znajdzie drogę do zamku, zabierze piękno, a zatem każdy, kto przyjdzie do zamku, zostanie zaatakowany przez diwy.
Wielu mówiło:
– Córka chińskiego cesarza została porwana i przetrzymywana w łańcuchach. Jest do niej przydzielona silna Straż, aby nikt nie mógł jej uwolnić.
Inni mówili:
– W tym zamku, w podziemiach, uwięziona jest dziewczyna o imieniu Chilgis (Chilgis – pers. «Czterdzieści warkoczy», «święta» liczba 40. Nauka nie uważa, że niektóre liczby są «złe», a inne» dobre», ale taka opinia istnieje w myśleniu religijno-mistycznym. Kilka przykładów. 3. Wyobrażenia o «Boskiej Trójcy», będące odzwierciedleniem faktu istnienia monogamicznej rodziny. Tata, mama i dziecko, rola mamy jest bagatelizowana z powodu dominacji patriarchatu, zamiast mamy zapożyczony z zaratusztrianizmu jest Duch Święty. 13. Cholerny tuzin. Diabeł-przedstawiciel «niewłaściwej» religii pogańskiej, który nosił skóry zwierząt, rogi, na nogach pozory kopyt – początkowo po to, by zbliżyć się do zwierząt i je złapać. 12 – «tuzin», z «dyuzhit» – to znaczy «smoth», liczba 12 jest podzielna przez wiele liczb, a 13 nie jest podzielna przez nic – okazuje się «cholerny tuzin». 40. Starożytne plemiona indoeuropejczyków żyły od tysięcy lat w rejonie koła podbiegunowego, tam dzień polarny trwa 40 dni, słońce było bogiem. 666. Apokalipsa, liczba bestii. Wśród wielu ludów starożytności, w tym Żydów, liczby były oznaczone różnymi literami alfabetu, w języku hebrajskim słowa są odczytywane od prawej do lewej: nun (50); WAW (6); nes (200); nun (50); nes (200); samech (60); KUF (100) W sumie wartości liczbowych i daje liczbę 666, okazuje się, że cesarz «Cezar Neron»). Była przywiązana za warkocze do słupa, żeby nie uciekła. Będzie tam, dopóki nie przyjdzie Bohater Jahantig (Jahantig – pers. «lawina») i nie uwolni jej.
Jedna lub dwie osoby powiedziały:
– Ten zamek należy do córki chińskiego cesarza. Jest bardzo piękna, ale nie wychodzi za mąż za nikogo i pójdzie tylko za kogoś, kto odpowie na wszystkie jej pytania. Do tej pory nikt jeszcze nie był w stanie odpowiedzieć na jej pytania, a ci, którzy swatali, ale nie odpowiadali na pytania, odcinali głowy, sadzili na szczytach i wystawiali głowy na zębach murów obronnych. Ponadto wielu młodych mężczyzn zostało tam oczarowanych, a niektórzy z nich Skamieniali do pasa, a inni od stóp do głów.
Przeciwnicy opowiadali o tym wszystkim trzem braciom, a oni coraz bardziej chcieli zobaczyć Zaczarowany Zamek. Opowiadać tu wszystko-długo, a krótko mówiąc, Afruz zapytał ludzi, którzy opowiadali o tym zamku:
– Wszystko, o czym mówisz, widziałeś na własne oczy? Odpowiedzieć:
– Nie! Od ojców słyszeli, a z nas nikt tam nie poszedł, bo tam jest chińska granica i Twierdza za słynnym chińskim murem.
Afrouz, Shahrouz i Behrouz ostatecznie opuścili miasto Nigaristan w kierunku zaczarowanego zamku. Z daleka zobaczyli na wzgórzu za potężnym kamiennym murem zamek wznoszący się ku niebu… Dotarliśmy na szczyt wzgórza. Pod samą ścianą zeszli z koni i przywiązali je do drzewa. Z wielkimi trudnościami wspięli się na mur, zeszli z niego i znaleźli się po drugiej stronie muru u podnóża zamku. Bramy zamku były zamknięte i nikogo tam nie było. Braci jakoś ogarnął strach, chcieli już wrócić, ale Afruz pomyślał i powiedział:
– Skoro tu przyjechaliśmy, musimy zajrzeć do zamku. Jeśli się boisz, zostań tutaj i czekaj na mnie. Pójdę tam i szybko wrócę.
Shahrouz i Behrouz powiedzieli:
– Nie, bracie, chodźmy stąd! Nie możemy tam wejść, ten zamek nas przeraża, chodźmy stąd!
Afrouz odpowiedział:
– Nie, jak powiedział mężczyzna, tak powinien postępować. Bądź tutaj, zaraz wrócę.
Końcem miecza podniósł rygiel, otworzył bramę i wszedł do zamku. Shahruz i Behruz, drżąc ze strachu, czekali na niego u bram zamku. Minęły dwie lub trzy godziny i nadal go nie ma. Byli zaniepokojeni. Shahruz powiedział:
– Myślę, że naszemu bratu przydarzyło się nieszczęście. Zostań tutaj, a ja pójdę do zamku. Jeśli wrócimy stamtąd razem z nim, natychmiast wyjdziemy, a jeśli wejdę do zamku i też nie wrócę, nie idź za mną, natychmiast idź do naszego miasta, do ojca i powiedz mu wszystko.
Behrouz zapytał:
– Dlaczego nie pójdę za tobą, jeśli nie wrócisz?
Shahruz odpowiedział:
– Bo obawiam się, że ty też znikniesz z nami, a do żalu ojca doda się jeszcze żal, zostanie zupełnie bez synów, jego dom będzie pusty, palenisko zgaśnie. W każdym razie ty sam musisz zostać u niego, aby na starość miał wsparcie!
Po tych słowach Shahruz wszedł do bram zamku i również zaginął… Behrouz, kiedy zobaczył, że środkowy brat też się nie pojawia, chciał zrobić to, co powiedział i wrócić do ojca, ale potem pomyślał: «to byłoby niegodne! Pójdę do zamku, a jeśli dostaną się do niewoli, może uda mi się ich uwolnić!»
Behruz wszedł do bramy zamku i widzi: stoi ogromny budynek, jest w nim wiele Iwanów (Iwan to zadaszony taras) i pokoi, ściany są pokryte malowidłami wszędzie, podłogi są wykonane z marmuru i porfiru (Porfir to wulkaniczna skała. Porfir – tkanina) – purpurowa materia, która służyła do produkcji odzieży wierzchniej osób królewskich i innych ważnych osób). Na początku bardzo lubił patrzeć na to wszystko, ale potem nagle pomyślał: «wszak przyszedłem po moich braci i natychmiast straciłem głowę przed tymi obrazami, tak że zapomniałem o braciach! Stoję jak oczarowany! Ten zamek został poprawnie nazwany zaczarowanym!»
Ruszył i poszedł szukać braci. Przechodziłem z Iwana do Iwana, z pokoju do pokoju, aż dotarłem do pokoju, który był większy od innych, i zobaczyłem: jego bracia stoją tam pomarszczeni, gryząc palec ze zdziwienia, przed jakimś obrazem. Ucieszył się na widok braci. Rozejrzałem się i zobaczyłem: co za piękne obrazy! O sobie powiedział:
«Tutaj potrzebny jest koneser, aby wszystko rozgryźć! Wygląda na to, że te obrazy wyryła ręka samego proroka Mani!»(Mani-półlegendarny Prorok, założyciel religii manicheizmu (III w.n. e.). Świątynie manichejskie zostały ozdobione malowidłami ściennymi, dlatego sam Mani był uważany za zręcznego artystę).
Potem podszedł do braci i spojrzał na obraz, na który patrzyli. Wtedy serce mu opadło, a on też był odrętwiały ze zdziwienia. Cała trójka patrzyła na zdjęcie, aż zrobiło się ciemno. Noc spędzili tam, w zamku, cierpiąc z głodu i pragnienia. Kiedy słońce wzeszło i zrobiło się bardzo jasno, ponownie podeszli do obrazu. Tym razem Behruz zbadał ją i zobaczył obok niej napis w języku chińskim, biegnący od góry do dołu: «Mei-kui-Gul, córka chińskiego cesarza». Jak przeczytał, zwrócił się do braci i mówi:
– To jest portret córki chińskiego padyszacha, a ona sama jest teraz w tym kraju, a my nie wiemy, co tu oszołomiliśmy przed jej pozbawionym duszy obrazem!
Afrouz na to powiedział:
– Dobrze mówisz! Zakochałem się w tej namalowanej tutaj i dopóki nie dotrę do jej progu, słodki napój życia będzie dla mnie gorzki! Bądź co bądź, a ja natychmiast siadam na koniu i będę go ścigał dzień i noc, aż dotrę do Chin. Tam pójdę do chińskiego cesarza, powiem mu, że jestem carewiczem i poproszę o ręce jego córki i dodam: albo weź ten miecz i odetnij mi głowę, albo daj mi swoją córkę! Oboje wracajcie stąd do naszego Ojca i powiedzcie mu wszystko o mnie.
Młodsi bracia sami zakochali się w tej dziewczynie, ale nie odważyli się powiedzieć tego otwarcie i dlatego powiedzieli:
– Nie, Nie możemy pozwolić, żebyś jechał sam. Jedziemy z Tobą.
Bez względu na to, jak bardzo ich namawiał, by nie jeździli, odpowiadali:
– Musimy jechać!
W końcu cała trójka wyruszyła z zaczarowanego zamku w kierunku chińskiej stolicy. Wiele różnych miast przejechali, aż dotarli do stolicy Chin i zatrzymali się tam w karawanseraju. Następnego dnia Afruz poszedł do łaźni, dobrze się umył, umasił włosy i miał iść do cesarza. Ale wtedy środkowy brat Shahruz powiedział mu:
– Nic ci się nie uda. W końcu cesarz prawdopodobnie nie będzie chciał oddać córki obcemu. Lepiej idź do jego córki i spraw, by cię kochała. Kiedy ją zwabisz i złapiesz w sidła, to-jej ojciec się zgodzi lub się nie zgodzi-i tak zostanie twoją żoną. Afrouz odpowiedział na to:
– Nie, Nie zrobię tego. Wiem, że nikt nie może dostać się do tej dziewczyny.
Krótko mówiąc, udał się do pałacu chińskiego cesarza, przedstawił się głównemu dworzaninowi i poprosił o pozwolenie na spotkanie z cesarzem. A ten mało kogo wpuścił do siebie i dworzanin odpowiedział:
– Dowiedz się, sprawdź dokładnie, czy mówi prawdę, że jest synem szacha. Zapytaj go, czy przywiózł mi wiadomość od ojca, czy też ojciec był na niego zły i przyszedł tu prosić o moją mediację, abym ich pogodził. A może szuka schronienia w moim pałacu? W każdym razie, jeśli przywiózł jakąś wiadomość, odbierz ją i przynieś mi.
Kiedy dworzanin wyszedł do Afruza i zaczął go o wszystko wypytywać, zasmucił się i powiedział:
– To nie to i nie to! Chciałem pojechać do Chin i zobaczyć tam cesarza. Oczywiście mam do niego prośbę, ale nie mogę powiedzieć nikomu poza nim o tej prośbie.
Długo negocjowali. Cesarz ostatecznie pozwolił Afruzowi wejść. Przyszedł, pokłonił się nisko, złożył prezenty u stóp cesarza, starał się, jak to możliwe, być słodkim i okazywać Uległość. Kiedy cesarz dowiedział się, że Afruz mówi prawdę, że naprawdę jest synem królewskim, zaczął traktować go bardzo łaskawie i powiedział:
– Jesteś moim siostrzeńcem. Kiedy przyjechałeś do mnie, nie przystoi, że zatrzymujesz się w karawanseraju (Karawanseraj to duży budynek publiczny na Bliskim i Środkowym Wschodzie oraz w Azji Środkowej, w miastach, na drogach i w miejscach niezamieszkanych, służący jako schronienie i parking dla podróżnych, z reguły-dla przyczep handlowych). Każę ci przygotować cały dom.
Potem zwrócił się do sługi:
– Przygotuj dla shahzadeh (Shahzadeh – pers. «syn króla, książę») jeden z moich domów z ogrodem, niewolnikami, służącymi, strażnikiem i eunuchami, aby nie został w karawanseraju.
Afrouz zgodził się, ale nie powiedział, że nie jest sam, ale z braćmi, którzy również zatrzymali się w karawanseraju. Przez kilka dni mieszkał w domu, który mu powierzono. W tym czasie zaprzyjaźnił się z niewolnikami i służącymi i zaczął ich powoli pytać o Mei-kui: jaka ona jest, czy zamierza się ożenić, czy nie? Czy ktoś się w niej podkochuje, czy też ktoś się w niej podkochuje? Czy ma narzeczonego? O tym jedna z ich służących, która wiedziała wszystko dobrze o Mei-kui, powiedziała mu:
– Księżniczka w całym rozległym chińskim kraju nie ma sobie równych pod względem piękna, a to, jak piękna jest, jest równie rozsądne. Chce wybrać takiego pana młodego, którego by lubiła. Wielu carewiczów przybyło, aby swatać, ale nie chciała żadnego z nich, a nawet syn Indyjskiego padyszacha jej się nie podobał.
Afrouz zapytał:
– A jej ojciec co o tym mówi?
Odpowiedziała dziewczyna:
– Tak umówiła się z ojcem, że każdego, kto się do niej przyjmie, dokładnie zapyta, a jeśli okaże się rozsądny, zostanie jego żoną, przynajmniej był żebrakiem, a jeśli jest ignorantem, nie pójdzie za niego, przynajmniej był padyszem.
Zostawmy na razie Afruza i porozmawiajmy o Shahruzie i Behruzie.
Kiedy oboje zobaczyli, że starszy brat nie pojawia się przez trzy lub cztery dni, zaniepokoili się i pomyśleli: «a co, jeśli, nie daj Boże, cesarz rozgniewał się na Afruza i został zabity lub wrzucony do lochu?»
Zdenerwowani, zaniepokojeni odszukali Pałac chińskiego cesarza, przyszli do głównego dworzanina i zapytali go o brata:
– Co się stało z osobą, która kilka dni temu tu przychodziła?
Ten im odpowiedział:
– Cesarz oddał do jego dyspozycji dom z ogrodem, niewolnikami i służącymi. Dobrze mu się żyje.
Bracia poprosili go, aby, jeśli to możliwe, pozwolił im zobaczyć Afruza. Dworzanin zapytał:
– Czy jesteście jego krewnymi? Ci mówią:
– Tak, to nasz starszy brat.
Następnie dworzanin zaprowadził ich do Afruz. Ich przybycie było bardzo nieprzyjemne. Młodsi bracia, widząc, że starszy żyje i ma się dobrze, byli bardzo zadowoleni. Siedzieliśmy z nim przez dwie godziny, rozmawialiśmy i wyszliśmy. Dworzanin powiedział chińskiemu cesarzowi o tej wizycie, a temu nie podobał się czyn Afruza: dlaczego nie powiedział nic o braciach, dlaczego zostawił ich w karawanseraju? Następnie cesarz przestał przyjmować Afruza z dawnym honorem i szacunkiem, zaczął go traktować zupełnie inaczej.
W końcu cierpliwość Afruza się skończyła i pewnego dnia zapytał dworzanina:
– Jeśli zapytam o coś cesarza, nie będzie zły? Czy mogę mu powiedzieć wszystko bezpośrednio, czy powinienem najpierw powiedzieć komuś innemu, aby później został mu przekazany?
Dworzanin odpowiedział: