
Полная версия:
Życzenie Smierci (Więzy Krwi Księga 12)
Nick sięgnął po kopertę, ale mężczyzna odciągnął ją, wkładając z powrotem do marynarki.
"Do rąk własnych" - poinformował go nieznajomy z brytyjskim akcentem i uniesieniem eleganckiej brwi.
Nick wziął głęboki wdech, ale wyczuł tylko zapach człowieka. Odwrócił się i oparł o ladę, spoglądając na dwa demony wpatrujące się w nieznajomego swoimi ciemnymi oczami.
" Masz bardzo dziwne towarzystwo jak na człowieka" - skomentował Nick, nie oczekując odpowiedzi i nie doczekał się jej.
Gypsy spojrzała w stronę okna i zobaczyła dwóch mężczyzn, którzy zamiast wejść do sklepu, wpatrywali się w niego. Natychmiast rozejrzała się za Nickiem i znalazła go z mężczyzną, którego nigdy wcześniej nie widziała.
Mężczyzna miał czarne, jedwabiste włosy, lekko falujące, ledwo sięgające ramion i gruby złoty kolczyk w jednym uchu. Jego opalone policzki były gładkie, wąsy oraz broda dokładnie i designersko przystrzyżone tak, że stanowiły obramowanie idealnych ust. Perfekcja nie kończyła się na tym, zauważyła też długie ciemne rzęsy, które otaczały ciemnobrązowe oczy, będące personą oczu sypialni.
Nie miała wątpliwości, że mógłby uwieść każdą kobietę, która stanęłaby mu na drodze, bez większego wysiłku. Tak, facet był niesamowity i jeśli ostatnie kilka dni czegoś ją nauczyły, to tego, że normalni ludzie nigdy nie wyglądali tak dobrze. Ta wiedza sprawiła, że zdenerwowała się, gdy usiłowała pospiesznie załatwić sprawę zakupu tej kobiety.
Gypsy bardzo się zdenerwowała, spojrzała przez ladę na ładną dziewczynę, która zawsze wydawała tak dużo pieniędzy w jej sklepie, po czym westchnęła z wdzięcznością, gdy wręczono jej duży zwitek gotówki i kazano zatrzymać resztę.
Gypsy uśmiechnęła się, po czym zauważyła, że wśród gotówki znajduje się lista drogich, trudnych do znalezienia przedmiotów zapisanych na kartce papieru. Zerknęła na drugą kobietę, zdając sobie sprawę, że musi ona wiedzieć o nagłym napływie demonów, skoro składa tak dziwne prośby, ale nie miała teraz czasu, by o tym dyskutować.
Gypsy skinęła głową, jakby po prostu zamówiła pudełko czekoladek.
Gdy klientka odeszła z pudełkiem wątpliwych przedmiotów, Gypsy zerknęła w stronę Nicka, widząc, że dwaj mężczyźni stoją naprzeciwko siebie i patrząc na siebie, oceniają się nawzajem.
"W czym mogę pomóc?" zapytała Gypsy podchodząc z drugiej strony lady.
Nieznajomy odwrócił się od Nicka z uśmiechem, "Mam nadzieję, że tak. Czy przypadkiem nie ma tu dzisiaj tego starego pryka, który prowadzi ten sklep?".
Uprzejmy uśmiech Gypsy osłabł, ale już nie raz odpowiadała na to pytanie, odkąd przejęła sklep. "Przykro mi, ale zmarł nieco ponad miesiąc temu. Obserwowała, jak cichy smutek wkradł się do oczu mężczyzny i to ją uspokoiło. Z taką reakcją, na pewno nie był tu po to, by sprawiać kłopoty.
"To może jego wnuczka jest dostępna?" - zapytał spokojnie mężczyzna.
"Jestem jego wnuczką. Czy jest coś, w czym mogę panu pomóc?" zapytała uprzejmie Gypsy.
Mężczyzna zmarszczył lekko brwi w zakłopotaniu, ale szybko ukrył to uprzejmym uśmiechem, "Może. Powiedziano mi, żebym przekazał to właścicielowi." Wysunął kopertę z kieszeni tak, że mogła zobaczyć jej brzeg. Mając obok siebie Pana Szybkiego Rysia, nie był pewien, czy nie zostanie ona wyrwana.
"Jestem współwłaścicielką" - powiedziała Gypsy z dumą, teraz, gdy Lacey wróciła.
Mężczyzna wyglądał, jakby się nad czymś zastanawiał, ale w końcu położył kopertę na szklanej powierzchni i popchnął ją w jej stronę.
Zanim Gypsy zdążyła po nią sięgnąć, Nick błyskawicznym refleksem przechwycił kopertę i otworzył tylną klapkę. Przeskanował grubą kartkę papieru w złotym liście, zanim ponownie spojrzał na nieznajomego. Mężczyzna tylko wpatrywał się w niego, jakby był znudzony.
Gypsy skrzywiła się na nadmierną opiekuńczość Nicka, ale kamienny wyraz jego twarzy powstrzymał ją od zażądania koperty. Zważywszy na to, co się tutaj działo, z tego, co wiedziała, wynikało, że jest to groźba śmierci, choć musiała przyznać, że była cholernie ciekawa.
Nick przeszedł na drugą stronę lady, gdzie stała Gypsy i wyjął spod koszuli kaliber 9 mm. Trzymał broń nisko, tak by nikt inny w pomieszczeniu nie mógł zobaczyć wymiany zdań za ladą, z wyjątkiem mężczyzny stojącego bezpośrednio po jej drugiej stronie. Bicie serca mężczyzny było równomierne, podobnie jak jego oddech, więc Nick uznał, że nie stanowi on większego zagrożenia, ale chciał, żeby Gypsy miała się na wszelki wypadek na baczności.
"Zaraz wracam. Nie zapraszaj nikogo do sklepu, gdy mnie nie będzie i zastrzel go, jeśli będzie zbyt blisko", głos Nicka posiadał nutę ostrzeżenia, patrząc na tego drugiego mężczyznę.
"Co," Gypsy zapytała zszokowanym szeptem i spojrzała na Nicka, jakby stracił rozum. "Co jest napisane w tym liście?"
"To tylko zaproszenie, ale mam przeczucie, że zainteresuje Rena. Wyjaśnię Ci, gdy tylko to przejrzy," odpowiedział Nick i skierował się w stronę zaplecza.
Gypsy przeniosła wzrok z powrotem na stojącego przed nią mężczyznę i zapytała cicho: "Co to za zaproszenie?".
Trzymała pistolet za ladą, ale nie spuszczała go z oka. Nie mogła się powstrzymać, ale zarumieniła się, wiedząc, że gdyby teraz pociągnęła za spust, kula trafiłaby go w miejsce, którego żaden mężczyzna nie chciałby zranić. Miała nadzieję, że weźmie to pod uwagę i nie spróbuje niczego głupiego.
"Na cholernie ważną aukcję" - odpowiedział mężczyzna z seksownym uśmiechem.
Oczy Gypsy rozbłysły, gdy usłyszała słowo "aukcja", ale zaraz potem zmarszczyła brwi, zastanawiając się, dlaczego Nick sądzi, że Ren miałby chcieć zobaczyć zaproszenie na aukcję, nawet jeśli byłaby to aukcja podziemna. To nie był pierwszy raz, kiedy dostała zaproszenie przez posłańca.
"Jak ważna?", zapytała całkowicie zaintrygowana.
"Jeśli mogę najpierw zadać pytanie," zapytał mężczyzna. "Czy jest Pani przypadkiem spokrewniona z Lacey?".
Usta Gypsy rozchyliły się, a ona instynktownie zacisnęła mocniej chwyt na broni i cofnęła się o krok, rozumiejąc teraz, dlaczego Nick wziął zaproszenie do Rena.
Na ustach mężczyzny pojawił się uśmiech, ale nie odpowiedział.
Ren spojrzał w stronę otwartych drzwi do bunkra, gdy usłyszał kroki Nicka, który prawie zbiegał po schodach. Patrzył, jak Jaguar przeskakuje ostatnich kilka stopni, ściskając w dłoniach kopertę, wyszedł mu więc naprzeciw.
"Nie zadawaj pytań, po prostu czytaj" - powiedział pośpiesznie Nick, wręczając Renowi kopertę.
Ren wyjął zaproszenie i dokładnie je przeczytał. Mięśnie w jego szczęce napięły się, gdy walczył z chęcią zgniecenia papieru. Jego ciało jednak rozluźniło się, gdy nagle zmienił zdanie i zerknął przez ramię na Lacey, która przyglądała im się uważnie.
"Wygląda na to, że idziemy na aukcję," poinformował ją Ren.
"Aukcję," powtórzyła Lacey, opierając się z powrotem na sofie i udając, że myśli o tym przez jakieś dwie sekundy, zanim go odrzuciła. "Nie jestem w nastroju, więc nie dziękuję".
"Nie masz zbyt wielkiego wyboru," stwierdził Ren patrząc z powrotem na zaproszenie. "Wygląda na to, że głównym przedmiotem aukcji jest naznaczona dusza, a cena wywoławcza za tę naznaczoną duszę to orb duszy. Aukcja odbędzie się dziś o północy... niedaleko stąd."
Już wyczuwał, jak wzbiera w niej strach, ale nie miał zamiaru narażać jej na niebezpieczeństwo. Jej rola w złodziejskim kręgu zakończy się dziś wieczorem... dopilnuje tego.
Lacey miała wrażenie, że chodzi na gumowych nogach, kiedy zbliżała się do Rena po ofiarowany jej kawałek papieru. Jej wzrok od razu przykuł symbol na dole, gdzie normalnie znajdowałby się podpis, a serce ze strachu zatopiło się w dole brzucha. Szybko podniosła wzrok i zerknęła na słowa.
"Cóż, do diabła z tym. Jeśli nie opuszczę tego budynku, to oni stracą swój główny przedmiot i ich mała aukcja okaże się klapą" - powiedziała Lacey, oddając papier Renowi. "Widzisz tę pieczęć na dole? To pieczęć pierścienia, tego, dla którego pracowałam. Jeśli pójdę na tę aukcję... zabiją mnie."
"Lacey," powiedział Ren spokojnie, wiedząc, że w tej chwili jest totalnie przerażona. "Jeśli są tak blisko, to znaczy, że już wiedzą, gdzie jesteś. Nie możesz ukrywać się tutaj na zawsze. Poza tym, wygląda na to, że mamy coś, czego chcą."
"Tak... mnie," powiedziała Lacey nie przejmując się ukrywaniem strachu w jej głosie. "Już wiem, że mnie zabiją, ale to nie znaczy, że mam im to ułatwiać".
Nick odwrócił się i ruszył z powrotem w górę schodów, nie chcąc zostawiać Gypsy samej na zbyt długo z nieznajomym. Nie oglądając się za siebie powiedział im: "Kiedy zdecydujecie, co zamierzacie zrobić, na górze jest Brytyjczyk, który czeka na odpowiedź, a dwa demony czekają na niego na zewnątrz sklepu."
Ren przeniósł wzrok na Lacey, kiedy usłyszał, jak jej serce nagle zaczyna bić szybciej, a ona sama wystartowała za Nickiem po schodach. Jego wyraz twarzy i myśli nabrały ciemnego odcienia. Lepiej, żeby ten nieznajomy nie był tym brytyjskim draniem, który wpakował ją w te wszystkie kłopoty.
Lacey weszła do głównego pomieszczenia zaledwie kilka sekund po Nicku. Jej usta rozchyliły się widząc Vincenta spokojnie stojącego i patrzącego na Gypsy zza lady. Jej wzrok skierował się w dół prosto na broń w ręku Gypsy. Chciała zaśmiać się z bezużyteczności tej groźby, ale powstrzymała się, wiedząc, że tylko ona zrozumie ten żart.
Vincent odwrócił głowę i skierował swój wzrok na dziewczynę, której szukał. Odetchnął, zdając sobie sprawę, że tęsknił za nią bardziej niż przypuszczał.
W ciągu kilku sekund Lacey miała ramiona owinięte wokół talii Vincenta, a twarz wciśniętą w jego klatkę piersiową.
Odwzajemnił jej uścisk i powstrzymał się od spojrzenia na demony na zewnątrz, wiedząc, że już ją widziały, choć obrócił ją tak, by zasłonić ich cholerny widok.
Gypsy zamrugała na to czułe spotkanie i z wdzięcznością opuściła broń. Nie mógł być zły, biorąc pod uwagę sposób, w jaki jego oczy złagodniały, gdy tylko zobaczył Lacey. Oddała pistolet Nickowi, gdy ten dołączył do niej za ladą. Wtedy pewien klient podszedł i zadał jej pytanie, a ona spojrzała na Nicka, nie będąc pewna, czy powinna z nim wyjść.
"Słyszę, że Ren nadchodzi, więc możesz się uspokoić, zajmiemy się tym," powiedział Nick, zapewniając ją, że nie ma nic przeciwko, jeśli będzie musiała zająć się swoimi sprawami.
Kiwnąwszy głową, Gypsy przemknęła obok Nicka i rzuciła Renowi szerokie spojrzenie, gdy zauważyła wściekły wyraz jego twarzy. Patrzyła, jak rzuca demonom mroczne spojrzenie, po czym odrzuca je całkowicie i kieruje swoją uwagę w stronę lady.
"Idź i miej oko na to, kogo Gypsy zaprasza do tego miejsca. Zostaw to mnie," zażądał Ren, podchodząc do Nicka.
Nick poczuł, jak zimny dreszcz przebiega mu po kręgosłupie i szybko skierował się w stronę frontu sklepu. Nawet Jaguar w nim był zadowolony, że to nie on trzyma teraz Lacey w ramionach. Ren grał nieczysto, gdy chodziło o rywalizację o Gypsy, ale miał przeczucie, że to było nic w porównaniu z piekłem, jakie czekało tego Brytyjczyka.
Vincent podniósł wzrok, widząc onieśmielająco wyglądającego mężczyznę, który zbliżał się do nich szybkim, gniewnym krokiem. Pierwszą rzeczą, jaką zauważył, był sposób, w jaki mężczyzna nie patrzył na niego... patrzył w dół, na plecy Lacey, gdzie jego ramiona były bezpiecznie owinięte wokół niej.
Może i nie miał żadnych nadprzyrodzonych mocy, ale po przeżyciu tylu wieków, potrafił dostrzec zazdrosnego mężczyznę na milę. Vincent uśmiechnął się wewnętrznie, zastanawiając się, co Lacey myśli o tym związku..., jeśli w ogóle taki istniał. Przez ostatni rok był jedynym mężczyzną, który ją dotykał, a nie byli rozdzieleni na tyle długo, by mogła oddać się innemu kochankowi. Była na to zbyt wybredna.
Ze zirytowanym uśmiechem na ustach, Vincent zacisnął nieco swój uścisk, by sprawdzić, czy drugi mężczyzna się sprzeciwi. W końcu... jego ulubionym hobby było wkurzanie ludzi.
Znał swoją małą partnerkę w zbrodni na tyle dobrze, by wiedzieć, że jej pojęcie obsesji i posiadania było zarezerwowane tylko dla drobiazgów, które mieli w zwyczaju kraść... a nie dla płci przeciwnej. To była jedna z rzeczy, które mu się w niej podobały, fakt, że oboje preferowali klauzulę "bez zobowiązań".
Wiedząc, że nie może po prostu odciągnąć jej od tego drugiego mężczyzny, Ren zdecydował się zatrzymać niecałe trzy metry za Lacey. Już i tak nie lubił tego idioty, ale był na tyle sprytny, by powstrzymać impuls do uduszenia Vincenta, żeby móc usłyszeć, po co ten człowiek sprowadził tu demony.
Ren wsunął prawą rękę w prochowiec, by ukryć fakt, że zaciskał ją w pięść tak mocno, aż czuł, jak paznokcie boleśnie wżynają mu się w dłoń. Jeśli Vincent myślał, że zabierze Lacey z powrotem do tego demonicznego cyrku, który nazywali złodziejskim ringiem, to z pewnością Ren zamierza zapewnić gnojkowi coś o wiele bardziej bolesnego do przemyślenia.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.
Вы ознакомились с фрагментом книги.
Для бесплатного чтения открыта только часть текста.
Приобретайте полный текст книги у нашего партнера:
Полная версия книги
Всего 10 форматов